Jutro nie stanie się nic...
Motorem napędowym rozwoju wielu krajów jest demokracja. Demokracja to dla ekonomisty nic innego niż konkurencja na rynku politycznym. Partie muszą ciągle starać się, działać, wdrażać nowe pomysły, bo obok są inni. Inne lekko tylko odmienne partie, inni nawet podobni z poglądów politycy, tylko jacyś bardziej zdeterminowani.
Demokracja dla świata polityki jest tym samym czym wolny rynek dla świata gospodarki. Jaki kask na snowboard kupiłbym gdyby producent miał monopol? Pewno byłby drogie i wszystkie byłyby w jednym typie, i nie miałyby wbudowanych głośniczków do słuchania muzyki. Monopole niepoddane presji konkurencji nie są zbyt innowacyjne- tego uczy teoria i praktyka gospodarcza.
Podobnie jak w operze "Madame Butterfly", w którym bohaterka, japońska gejsza, z wielką nadzieją czekała na powrót męża, Amerykanina, tak my Polacy także czekamy na tego mitycznego męża opatrznościowego. Tymczasem w zaślepieniu nie wiemy, że nawet jeśli on nadejdzie, to zwykle i tak nic nie będzie musiał robić, szczególnie w systemie w którym polityk może spocząć na laurach i tylko niewiele się wysilać, mając cieńkich konkurentów.
Czekamy jak Mme Butterfly. Patrzymy w gazety tak samo jak ona spoglądała na szerokie morze. Po jakimś czasie, tak jak ona znała flagi i bandery wszystkich statków, tak my znamy już wszystkie bandery i postacie świata polityki.
Ale upragniona wielka poprawa nie nadchodzi. I nie nadejdzie. Każdy kto choć trochę interesuje się polską polityką wie że partie zapewniły sobie oligopol. Na politycznym olimpie jest ich kilka, a cała reszta się nie liczy, nie ma pieniędzy na działalność ani zaprzyjaźnionych tudzież nawet własnych mediów na usługi.
Partia konserwatywna nie musi się starać bo nie grozi jej żadna inna konserwatywna partia o podobnej ideologii tylko lepszych pomysłach. Partia lewicowa także nie ma żadnej realnej konkurencji, mogącej w każdej chwili wypchnąć ją ze świecznika. Do polskiego olimpu brak jest szeregu chętnych, a o ewentualnych kandydatach nawet już za bardzo nie słychać.
Ot, świat monopoli i oligopoli. Wielcy walczą najwyżej se sobą, ale, jak uczy praktyka gospodarcza, często potrafią się porozmieć, by na walkę nie tracić zbytniej energii. Wolą bowiem w spokoju odcinać kupony.
Dlatego jutro nie stanie się nic, ani też pojutrze. A nawet jeśli statek przypłynie, to nie zejdzie z jego pokładu Pan Pinkerton i nie od razu wejdzie na wzgórze do domu czekającej już lata oblubienicy, każącej na jego przywitanie wyściełać podłogę płatkami róż.
Obawiam się że jesteśmy bardzo naiwnym narodem. I nie potrafimy uwierzyć że jutro nie stanie się nic, tudzież pojutrze, ani nawet w piątek. Bo po prostu nie musi. Polski świat polityczny jest skonsktuowany w sposób niedemokratyczny, dyskryminujące mniejsze i nowsze partie dofinansowywanie tuzów milionami z budżetu jest tylko tego przykładem. Jednym z bardzo wielu.
My nie mamy nawet nędznej namiastki prawdziwej demokracji, od kilku zaś lat serwuje się jedynie walkę kilku tych samych partii i polityków. Wszyscy utrzymują że nowe statki nie istnieją tudzież z różnych przyczyn nie mogą bądź nie zamierzają zawijać do portu pod nazwą polska demokracja. Tymczasem ci wybrani mają tak luksusowo, że nie muszą się starać, nie czując oddechu konkurencji na plecach.
Polityka nowego rządu w różnych sektorach gospodarki często nie różni się niczym od polityki poprzedników. Ale różni się druzgocząco od polityki odnośnie danej branży w krajach Zachodu. Obecny polski rząd nie przeprowadzi trudnych politycznie reform także dlatego że nikt go do tego nie zmusza. Na rynku politycznym nie ma konkurentów kompetentnych w polityce gospodarczej, ma tu monopol.
Nie liczmy więc na wielkie reformy gospodarcze i wielką poprawę w Polsce. Przecież nie ma tam nawet demokracji. Mimo tego co wielu sądzi, daleko nam jeszcze do tego ustroju. Wszak szanse różnych partii bynajmniej nie są równe.
A naiwna i honorowa Mme Butterfly czeka. Na koniec, gdy okazało się że wywodzący się z kultury chrzanienia, pieprzenia, nietrzymania obietnic, typowo amerykański Mr Pinkerton ją zdradził, podczas swej nieobecności żeniąc się z inną, popełnia harakiri. Ale ile lat czekała uwiedziona, to inna bajka. Politycy są inni- oni i powiązane z nimi media każą mieszkającym w Polsce czekać, bo żyją z ich łatwowierności. Oni nie rozwieją naszych złudzeń...
Video: Opera Mme Butterfly