ZG to fukiarnia! Miasto amfy!
Zielona Góra to miasto fuki! Fuki, amfetaminy, białego. Są w Zielonej Górze miejsca gdzie ludzie się napieprzają po ryjach. Poszedłem razu pewnego do pewnego klubu, nie powiem jakiego, bo nie chodzi mi o to aby nieprzyjemności komuś robić, a tam po prostu stali ludzie, biała koszula, włoski na żel albo prosto od fryzjera. Ubrani jak do komunii albo do kościoła. I był tam taki kolo co się strasznie agresywnie zachowywał, był na maxa agresywny. Diabełek czy jakoś tak, nie mylić z tym kolesiem o podobnej ksywie co skejterem w parku jest.
Totalna masakra po prostu. Koleś po prostu skakał do wszystkich. Naparzał z martello jakiś ludzi kolo mnie, mógłbym my wycinę zrobić albo cruzado jakbym chciał bronić tego kolesia co mu juha z głowy leciała, z nosa chyba. Ale nie wiem jaki ten koleś dobry był w parterze.
Ja jestem pewien że ci kolesie cisną białe. Ej sorry ale takiej fukiarni to w ogóle w życiu nie widziałem, a w wielu krajach mieszkałem. Były kluby gdzie w dymie gandy można było siekierę powiesić, ale żeby tak powszechnie wciągać twarde dragi? To tak nigdzie nie ma, ja nie widziałem. A w tysiącach miejsc byłem. Raz tylko w Anglii u mnie na dzielni słyszałem że koleś dilowal też twardym staffem i kolesie którzy zapodawali muzę, takich dwóch rasta, przez majka na całą salę powiedzieli że wiedzą o nim i że ma wypie**alać.
A tutaj się k… idzie na imprę i widzi typa jak bmw podjeżdża i kark na bramie nie chce go wpuścić bo „biznesik będzie”. Klimaty jak nie wiem skąd. Ludzie ogarnijcie czym wy dilujecie i czym wy się w ogóle zajmujecie. Ku**a ludzie jak wy możecie brać w ogóle jakieś chemiczne dragi. Sam w życiu żadnego chemola nie wciągałem. Powinniście brać przykład z rastuchów, oni tylko weed palą i to czasami. Nie ma żadnej negatywnej fazy, jest przyjemna mila rozkmina, o ile się oczywiście nie przesadza. Chcecie nie wkręcać ludziom takich motywów z dragami po których jest agresja to dilujcie czym innym.
Jest w tym mieście wielka grupa ludzi rasta którzy się trzymają razem, robią swoje wielkie imprezy. To strasznie mądrzy luzie w większości i się cały czas ze sobą mocno trzymają, są przyjaciółmi. Uprawiają różne sporty. Oni nawet alkoholu czasem w ogóle nie piją, a czasem to jedno piwo na tydzień. Część z nich to weganie, większość- wegetarianie. Jedzą zdrową żywność, kupują tą droższą, kupują w sklepach ze zdrową żywnością. Oni nie jedzą żeby jak najtaniej. Jedzą świeże warzywa a nie mrożonki czy te z puszki. W ogóle są też cale zasady zachowania, postępowania. Dużo o tym czytają, nawet biblię, i to krytycznie ją analizując.
Nie trzeba żyć w środowisku Ludzi którzy wciągają białe. Chodźcie po prostu na inne imprezy. Zamiast siedzieć w chacie idźcie sobie na trening sztuk walki czy capoeiry, na skatepark, kupcie sobie rower do downhillu czy freeride’u i śmigajcie po okolicznych lasach. Jakiś snowboard, jakieś baunsy w każdy weekend. Ale nie w klimatach muzy do białego.
Nie trzeba żyć w tej mentalności że ubranie, wygląd czy fryzura coś znaczy. Że nasz majątek coś znaczy. Ludzie przestańcie sobie orać tym ryje. Ludzie w wielu krajach w ogóle się tym nie przejmują, tylko jak mają jakieś mega kompleksy i są totalnie zagubieni. Przecież nie to robi przyjaciół. Bycie biednym nie jest żadnym wstydem. Ludzie ogarnijcie. Ja mam sporo ciuchów które dużo kosztowały i lubię się ubierać w kolorowe dresy, ale w życiu nie oceniam nikogo po ciuchach. I nie jest tak że z kimś nie gadam bo ma nie takie ciuchy. Widzę że ludzie wokół mnie są w większości na maxa tolerancyjni.
Ej na maxa mi się nie podoba że ludzie wciągają kokainę na przykład. Amfetamina też przecież jest twardym narkotykiem. Po tym wg mnie nie ma niczego dobrego. I też mi się nie podobają ludzi którzy palą za dużo weeda. We wszystkim jest umiar. Ku**a ludzie ja was nie rozumiem że taki nudny i jednostajny motyw ze swoim życiem robicie. No sorry nie idzie o to kto ma jaki kark. A sztukami walki można się na co dzień bawić jak grą w szachy, tylko że na taktykę i prędkość raczej. Jeśli chcecie z kimś się ponaparzać to mogę zaprosić do naszej grupy na treningi.
Totalna masakra po prostu. Koleś po prostu skakał do wszystkich. Naparzał z martello jakiś ludzi kolo mnie, mógłbym my wycinę zrobić albo cruzado jakbym chciał bronić tego kolesia co mu juha z głowy leciała, z nosa chyba. Ale nie wiem jaki ten koleś dobry był w parterze.
Ja jestem pewien że ci kolesie cisną białe. Ej sorry ale takiej fukiarni to w ogóle w życiu nie widziałem, a w wielu krajach mieszkałem. Były kluby gdzie w dymie gandy można było siekierę powiesić, ale żeby tak powszechnie wciągać twarde dragi? To tak nigdzie nie ma, ja nie widziałem. A w tysiącach miejsc byłem. Raz tylko w Anglii u mnie na dzielni słyszałem że koleś dilowal też twardym staffem i kolesie którzy zapodawali muzę, takich dwóch rasta, przez majka na całą salę powiedzieli że wiedzą o nim i że ma wypie**alać.
A tutaj się k… idzie na imprę i widzi typa jak bmw podjeżdża i kark na bramie nie chce go wpuścić bo „biznesik będzie”. Klimaty jak nie wiem skąd. Ludzie ogarnijcie czym wy dilujecie i czym wy się w ogóle zajmujecie. Ku**a ludzie jak wy możecie brać w ogóle jakieś chemiczne dragi. Sam w życiu żadnego chemola nie wciągałem. Powinniście brać przykład z rastuchów, oni tylko weed palą i to czasami. Nie ma żadnej negatywnej fazy, jest przyjemna mila rozkmina, o ile się oczywiście nie przesadza. Chcecie nie wkręcać ludziom takich motywów z dragami po których jest agresja to dilujcie czym innym.
Jest w tym mieście wielka grupa ludzi rasta którzy się trzymają razem, robią swoje wielkie imprezy. To strasznie mądrzy luzie w większości i się cały czas ze sobą mocno trzymają, są przyjaciółmi. Uprawiają różne sporty. Oni nawet alkoholu czasem w ogóle nie piją, a czasem to jedno piwo na tydzień. Część z nich to weganie, większość- wegetarianie. Jedzą zdrową żywność, kupują tą droższą, kupują w sklepach ze zdrową żywnością. Oni nie jedzą żeby jak najtaniej. Jedzą świeże warzywa a nie mrożonki czy te z puszki. W ogóle są też cale zasady zachowania, postępowania. Dużo o tym czytają, nawet biblię, i to krytycznie ją analizując.
Nie trzeba żyć w środowisku Ludzi którzy wciągają białe. Chodźcie po prostu na inne imprezy. Zamiast siedzieć w chacie idźcie sobie na trening sztuk walki czy capoeiry, na skatepark, kupcie sobie rower do downhillu czy freeride’u i śmigajcie po okolicznych lasach. Jakiś snowboard, jakieś baunsy w każdy weekend. Ale nie w klimatach muzy do białego.
Nie trzeba żyć w tej mentalności że ubranie, wygląd czy fryzura coś znaczy. Że nasz majątek coś znaczy. Ludzie przestańcie sobie orać tym ryje. Ludzie w wielu krajach w ogóle się tym nie przejmują, tylko jak mają jakieś mega kompleksy i są totalnie zagubieni. Przecież nie to robi przyjaciół. Bycie biednym nie jest żadnym wstydem. Ludzie ogarnijcie. Ja mam sporo ciuchów które dużo kosztowały i lubię się ubierać w kolorowe dresy, ale w życiu nie oceniam nikogo po ciuchach. I nie jest tak że z kimś nie gadam bo ma nie takie ciuchy. Widzę że ludzie wokół mnie są w większości na maxa tolerancyjni.
Ej na maxa mi się nie podoba że ludzie wciągają kokainę na przykład. Amfetamina też przecież jest twardym narkotykiem. Po tym wg mnie nie ma niczego dobrego. I też mi się nie podobają ludzi którzy palą za dużo weeda. We wszystkim jest umiar. Ku**a ludzie ja was nie rozumiem że taki nudny i jednostajny motyw ze swoim życiem robicie. No sorry nie idzie o to kto ma jaki kark. A sztukami walki można się na co dzień bawić jak grą w szachy, tylko że na taktykę i prędkość raczej. Jeśli chcecie z kimś się ponaparzać to mogę zaprosić do naszej grupy na treningi.
Posted by Adam Phoo
on 07:53.
Filed under
amfa,
fuka,
twarde dragi
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0
Hola Bratku. FuFu. Postanowiłem odnieśc się do tego co napisałeś. Podoba mi się fakt że ludzie palą ziele. Rozumiem niechęc do ludzi którzy zażywają amfetaminę czy kokainę. Napisałeś że w Europie, nie ma takiego problemu. W Hiszpanii bardzo popularna jest kokaina. W każdej grupie społecznej znajdziesz takich, którzy kokainę biorą codziennie. To nieszczęsna prawda o czasie w jakim żyjemy. Przykro mi że byłeś świadkiem takich sytuacji o jakich pisałeś, jednak to nie oznacza, że NORMALNYCH ludzi prawie nie ma. W jednym lokalu spotkasz super ludzi, fajną atmosferę aż śpiewac się chce, a obok trupiarnia, techno, czy dyskoteka... Zawsze można zrobic jakiś wieczorny jam session. Z bębnami, berimbao, taką własną imprezę.
Pozdrawiam PIO