Szczęść Jah, Bracie Trytonie!
Odszedł mój wspaniały kolega z Zielonej Góry. Big Man Tryton. Wielki, reggaeman! A może nawet i trochę rastaman, bo się chłopak tego wszystkiego nasłuchał. Był moim drogim przyjacielem, mile pozdrawiającym mnie na swoich imprezach. Żyliśmy ze sobą wspólnie, pamiętam te jego balangi nad Kaczym Dołem.
Teraz odleciał do Wagmostawu, krainy strumyka i zabagnionego jeziorka w Dolinie Luizy, jeziorka naprzeciw ruin wspaniałej barokowej sali balowej, tak potwornie zrujnowanej przez Wstrętnych Martyrologo-Kwiaciarko-Sekretarko-Bufetowodyktatorów.
Zion. Kraina braku Babilonu, kraina bez polityków rozstrzaskiwujących się swoimi samolotami. On odszedł, zniknął i zgasł tak po prostu, puch, jak znika płomyk świecy. Potrzeba tak mało, życie jest takie kruche.
Zagrajcie Sokamani! Junglemani! Pożegnamy cię godnie. Szczęść Jah, bracie!
Ras Fufu,
Wspólnota Ras Tafari w Zielonej Górze

